Japonię po raz pierwszy odwiedziłam w roku 2013, kiedy przyjechałam do Tokio na konferencję. W tym czasie mieszkaliśmy w wielkim obiekcie National Olympic Memorial Youth Center, który znajdował się nieopodal Yoyogi Park. Podczas majowej podróży do Japonii, postanowiłam odświeżyć wspomnienia z wizyty w tej okolicy. Co więcej, udało mi się nawet umówić z kolegą Japończykiem, który również brał udział w tamtym wydarzeniu i zaoferował, że oprowadzi nas po okolicy. W ten oto sposób spotkaliśmy się na stacji Harajuku, by wspólnie ruszyć do Yoyogi Park w dzielnicy Shibuya i znajdującej się w nim Meiji Shrine.
Stacja Harajuku
Kiedy ustalaliśmy lokalizację zbiórki, nie wzięłam pod uwagę faktu, że jest to jedno z ulubionych miejsc na zakupy dla japońskich nastolatek, które właśnie mają 10 dni wolnego. Powitał nas wielki tłum i zaczęliśmy się zastanawiać, jakim cudem zauważymy Hayato. W końcu postanowiliśmy przenieść się na drugą stronę ulicy pod sklep GAP.
Do umówionej godziny mieliśmy jeszcze 15 minut, więc staliśmy w cieniu, próbując ochłonąć po upalnym przedpołudniu. Żar lał się z nieba. W pewnym momencie oczekiwania spotkała nas całkiem urocza sytuacja. Podeszła do nas bowiem para japońskich staruszków. Przywitali się po angielsku, a następnie kobieta zamilkła, wyjmując z torebki mały kwadratowy kawałek papieru. Jej mąż w sympatyczny sposób zaczął nas pytać, czy wszystko w porządku, jak nam się podoba w Japonii i co zamierzamy tutaj robić.
Łabędź z origami
Kiedy odpowiedzieliśmy na jego pytania, zauważyliśmy, że z niepozornego kawałka kolorowego papieru starsza pani zdążyła w tym czasie wyczarować pięknego łabędzia metodą origami. Następie podarowała go nam, życząc przyjemnego pobytu w Japonii. Podziękowaliśmy i powiem szczerze, że dawno nie byłam tak pozytywnie zaskoczona, będąc za granicą. Łabędź z origami stoi teraz na moim biurku i przypomina o tym bezinteresownym akcie życzliwości.
Yoyogi Park w Shibuya
Chwilę po zakończeniu rozmowy z przemiłą parą Japończyków dołączył do nas mój kolega Hayato. Wspólnie ruszyliśmy w stronę wejścia do Yoyogi Park. W międzyczasie okazało się, że Meiji Shrine w Parku Yoyogi to jedna z częściej odwiedzanych przez Japończyków miejscówek, szczególnie w trakcie Golden Week. Płynęliśmy więc z tłumem, przechodząc pod kolejnymi wielkimi bramami tori.
Przy wejściu na teren parku znaleźliśmy ciekawe miejsce, a mianowicie coś przypominającego pomnik zrobiony z beczek po sake. Jak się potem dowiedziałam, tego rodzaju beczki przed świątyniami nazywa się kazaridaru (beczki dekoracyjne). W związku z tym, że sake pełni szczególną funkcję podczas festiwali odbywających się na terenach świątyń, firmy produkujące sake mogą ofiarować swoje produkt właśnie na użytek świątynny. Ustawione puste beczułki są z kolei znakiem podziękowania dla owych koncernów.
Meiji Shrine w Shibuya
Kiedy zza zakrętu wyłoniło się wejście do Meiji Shrine, Hayato wytłumaczył nam, że powinniśmy zejść na lewą stronę ścieżki. Jak powiedział, środkiem drogi chodzą bogowie i kapłani, a wyrazem szacunku jest zejść im z drogi. Następnie zapoznał nas z rytuałem oczyszczenia przed wejściem do świątyni, który polega m.in. na obmyciu rąk oraz wypłukaniu ust.
Kiedy mieliśmy już wchodzić na teren jednej z największych świątyń w Tokio, nastąpiła chwila paniki. Strażnicy zaczęli krzyczeć do tłumu, aby odsunął się na boki. Okazało się, że trafiliśmy na moment przejścia wysoko postawionych mnichów. Zmierzali oni do swojego miejsca zamieszkania przy świątyni. U nas takie zamieszanie powstaje chyba tylko w przypadku wizyty papieża! Kiedy mnisi się oddalili, my weszliśmy do świątyni.
Historia Meiji Shrine
Meiji Shrine zbudowana została w 1920 roku w celu uczczenia śmierci cesarza Meiji i jego żony Shōken. Oryginalna budowla została zniszczona podczas II wojny światowej, niedługo potem ją odbudowano. Świątynię otoczono rozległym parkiem, który został posadzony w czasach budowy Meiji Shrine. Drzewa pochodzą podobno z różnych regionów Japonii. Co ciekawe, w tej świątyni na początku roku pojawiają się ponad 3 miliony wiernych, najwięcej w porównaniu do innych świątyń w kraju.
Po przejściu przez sporych rozmiarów plac, który w trakcie naszej wizyty wypełniony był ludźmi, dotarliśmy do centralnego punktu świątyni. Hayato pokazał nam, w jaki sposób wygląda u nich składanie ofiar, jakie gesty należy wykonać, a nawet jakie nominały są mile widziane. Podobno w świątyni shintoistycznej najlepiej składać ofiarę z monet, które mają w środku dziurkę (5 lub 50 jenów).
Zakupowe Harajuku
Po spacerze na terenie Meiji Shrine udaliśmy się do wyjścia. Kolejnym punktem programu po wizycie w Yoyogi Park było przejście do Harajuku, okolicy zakupowej. Główną atrakcją jest tam Takeshita Street, ulica pełna małych sklepików z rzeczami, które nastolatki mogą uznać za urocze. Już przed wejściem spotkaliśmy się z olbrzymich rozmiarów tłumem. Hayato poradził nam schować telefony, gdyż to jedno z niezbyt wielu miejsc w Tokio, gdzie można je stracić. Płynęliśmy z tłumem, którego porządku pilnowała lokalna policja, wyznaczając linką kierunki przejścia.
Ilość ludzi oraz zaduch sprawiły, że postanowiliśmy odpuścić sobie tę konkretną atrakcję. Odbiliśmy w boczną uliczkę, gdzie na szczęście ludzi była co najwyżej garstka, a następnie ruszyliśmy w kierunku centrum dzielnicy Shibuya.
Pomnik Hachiko i Shibuya Crossing
Punktem orientacyjnym, którego szukaliśmy, był pomnik psa Hachiko. Jeśli jeszcze nie oglądaliście filmu o tej samej nazwie, polecam przed seansem zaopatrzyć się w opakowanie chusteczek. To jedna z niewielu produkcji, na której można płakać już od połowy filmu. Jako że historia przedstawiona w ekranizacji wydarzyła się naprawdę i miała miejsce w Japonii, pomnik Hachiko od razu zyskał na popularności. To wzruszająca opowieść o psie, który przez 10 lat przychodził na stację Shibuya, czekając na swojego pana. Pierwotnie pomnik stanowił popularne miejsce zbiórki dla znajomych, którzy chcieli spotkać się w Shibuya. Obecnie pomnik jest popularną atrakcją turystyczną. Odnalezienie przy nim znajomych może być tym samym naprawdę trudne.
Zaraz obok pomniku Hachiko mogliśmy obserwować najbardziej znane skrzyżowanie w Tokio. Trwał Golden Week, więc widowisko było naprawdę niesamowite! Podobno w szczytowych momentach przez skrzyżowanie przechodzi równocześnie ponad 3000 osób.
Tonkatsu
Po intensywnie spędzonym popołudniu, przyszedł czas na odpoczynek i coś do jedzenia. W tym przypadku wybór padł na tradycyjny japoński tonkatsu, czyli odpowiednik naszego schabowego. Swoją drogą był do najsmaczniejszy tonkatsu, jakiego miałam okazję jeść w Japonii.
Garść praktycznych informacji o Shibuya
- Wejście do Meiji Shrine jest darmowe.
- Żeby trafić do Yoyogi Park, najlepiej dojechać do stacji Harajuku.
- Zestaw z tonkatsu (kotlet w rozmiarze małym, ryż z dokładkami, zupa miso, kimchi i kaputa, herbata z dolewką) kosztował nas 1380 jenów za porcję (około 50 zł).
- Jeśli zależy Wam na zakupach w Harajuku, polecam omijać termin Golden Week.